19 marca 2010, 22:07
Z uśmiechem na twarzy piszę tę notkę. Ostatnimy czasy w nasze polskie kino wkradły się smak, talent i inteligencja. Po armagedonie filmów i seriali w tytule ze słowem NIGDY mamy szansę na obejrzenie w kinie naprawdę dobrych polskich dzieł. Przykładem są wpominające szary okres Polski komunistycznej: "Rewers" Borysa Lankosza, "Wszystko co kocham" Jacka Borcuha czy "Różyczka" Jana Kidawy-Błońskiego. Kolejna miejsca na top liście zajmują "Dom zły" Wojciecha Smarzawskieg "Wojna polsko ruska" Xawerego Żuławskiego, "Zero" Pawła Borowskiego czy genialne "Wino Truskawkowe" Dariusza Jabłńskiego! Sami przyznacie, że jest czym się chwalić na skalę światową. Apropo skali światowej "Królik po berlińsku" Bartosza Konopki miał nominację do Oscara! Piszę tę informację bo jestem dumna i szczęśliwa, że z chęcią chodzę do kina na polskie filmy:) Oby tak dalej!